*natka*
nagle poczułam moc...jakieś różowo czarne fale mnie otoczyły...za moimi plecami pojawiłosię coś tęczowego
-Loet-krzyknełam ...fale jakby w to wpływały...i zmieniło kolor na różowo czarny...jakaś różowa iskrammnie zasłoniła i nagle zmieniłam ubrania...zaraz zaraz..ta moc..to to samo co kacper i olka mieli przy ratowaniu mnie...czuje...pełnie sił ja..ja... bez zatstanowięń emitowałam w manekin jakomś kulą.. i...wydarłam w nim dziure...poczułam lekką dume...to ja tak umiem?
-doskonale,ale panienka wie że jeszcze panienki nie wywołałem?-spytał ochroniarz...cholera,rzeczywiście..wyszcy dziwni się na mnie patrzyli....
-t..tak,przepraszam...poniosło mnie-odpowiedziałam zawstydzona...moja wyobraźnia pobudziła się za mnie...ale...po kiego,co to miało być?
-dałaś do pieca-zaśmiał się kapius...
-ej,ale to mi tak nie zostanie?to zniknie?-spytałam wystraszona...
-spokojnie...samo znika gdy zagrożenie się kończy...-uspokoiła mnie olka
-to czemu nie znikło?-spytałam wystraszona...
-bo jest wuef....do jego końca tak zostanie..-dpowiedział kapius...skąd on to wiedział...
-a,rozumiem-powiedziałam z ulgą...naprawdę się wystraszyłam...nie chciałabym chodzić po mieście z tymi...boskimi skrzydłami..no,życie do mnie....zejdż na ziemie,bo zaraz cię wywołają i będzie.....zwała naczelna nr 2!
*kacper*
teraz mojakolej...podeszłem do manekina,i wczułem się w to co miałem zrobić....zamknełem oczy...użyłem wyobraźni,tak...weron!!!od 4 dni chyba nasza cała 3 ma jednego wroga...no,a już napewno od wczoraj...zaraz,znowu to uczucie...to niebiańskie uczucie mocy...znowu wyskoczyłem w powietrze i zaczeła mnie okrażać ta energia...jakie to było....cudowne znowu to tęczowe coś zamieniło się w pomarańczowo niebieskie cudo!!!!znowu ta niebiańska siła,siła mocy...możecie wieżyć lub nie,ale znowu coś mnie naszło...
-Satus!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknołem poraz drugi...i wtedy mne zakryło...fala okryła moje pole widzenia..i znowu te wspaniałe ciuchy!!!!ciuchy z mojej wyobraźni których nie dostane w żadnym sklepie...i te niebieskie pasemka!!!!wouoooooo ta muzyka...to światło....
gdy wylądowałem na ziemi znów ta siła...pojawiła się w moich rekach i walneła w manekim....ach111to rozdarcie które powstało...ta moc!!!!Weron,strzeż się...bo nadchodzi kacper mcmusic z ekipą!!!!i tym razem nie ujdzie ci na sucho!!!!omg...chyba troszke naginam pałę...spojrzałem na nauczyciela...
-wyrzyłeś się już?-spytał....z śmiechem w głosie
-tak prosze pana-odpowiedziałem nieśmiało i weron zmienił się w manekin,a nauczyciel żucił czar by go naprawić....
*Olka*
zaraz ja, zaraz ja.....S_S_S_S STRES!!!!co jak nie wywołam tego niebiańskiego uczucia....no,no co...?patrzyłam się na dziewczynę która była przedemną,chyba nie miała wrogów bo jej się nie udawało...."transformacja,no dalej" mówiła,a to mnie jeszcze bardziej stresowało,cała się spociłam ej no, zapłace 1000$ tylko nie każcie mi iść!!!!!!!!!ja się boje!!!!!
-spokojnie-powiedziała natka chyba zauważyła mojego stresa
-no,ale...co jak nie mam w sobie tej mocy?
-ej nie mów tak...-powiedział kacper-na ratowaniu natki pokazałaś to coś!i mówisz że nie masz w środku tej mocy!!!!!tak mu przywaliłaś że coś!!!i ty śmiesz mówić że nie masz mocy?
-kacper mam racje!!!olka gdyby nie ty niebyło by mnie!!!!twoja moc to największe cudo jakie widziałam-powiedziała natka
-nie przesadzajj..-powiedział kapius
-dzięki ale....-powiedziałam nieśmiało.....
-Aleksa Castilllo-powiedział nauczyciel!!!!nie!ja sie boje!!!!podeszłam nieśmiało......
wyobraziłam sobie....Weronike XD(musze powiedzieć Kapiemu i Natce) stanełam równo oko w oko z manekinem k*Pip* Weronika!!!!!
nagle podskoczyłam,poczułam tę moc...ochłoneła mnie złoto-violetowa wstęga...ona,powiększała się -Maires!!!-krzyknełam,za moimi plecami pojawiły się tęczowe skrzydła,po paru sekundach wstęga owineła mnie tworząc stylowe ciuchy jej resztki wleciały we skrzydła,jeszcze przez moment latała wokół skólonej mnie odrębka tej energi...później wybuchła grąbkim piorunem,a jej resztki rozwiał wręcz tornadopodobny wiatr...potem opadłam na ziemie,zadowolona,z udanej transformy...zobaczyłam weronike(manekin)i wtedy z moich rąk zaczeła wychodzić kula,tak wielka że aż kucnełam(niemogłam jej utrzymać)gdy była już ogromna strzeliłam nią...ta siła wydarła szarą,wypukłą dziurę w manekinie....ach,ta satyswakcja,te zadowolenie,ta siła...tak się bałam a teraz?jestem z siebie dumna,nigdy nie wiedziałam że tak umiem.... -No,no panięko...zpisałaś się na medal-powiedział uśmiechnięty wuefista używając czaru naprawiającego...wsumie to jak tak teraz myśle to maka-paka była by dumna,no...a co dopiero habababa?tak,to był wyczyn...podeszłam dumna z siebie do kapiusa i natki -Niemasz w sobie tej mocy tak?więcej mi tak prosze oczu nie mydlić-powiedziała radośnie natka dla zwały machając palcem- -Hehe...dobre-zaśmiał się kapius -Wow...widzieliście to? Dałam do pieca...ale,jak?po jaką maka-pake miałam taką siłe?-mówiłam przez pot -Nie wzywaj maka-pak bo to jest po prostu w mi natka,tak Z aleksą castillo się nie zadziera....manekiny,strzeżcie się bo nadchodze,i nie będzie litości!!!! Później była kolej natki,ale ona już dostała ocene....więc po kiego?zamiast niej poszedł leon verdas,ten chłopak co przez 2sek.się na mnie lampił,obserwowałam bacznie każdy jego róch,miał niezłą siłę,ale nie większą od mojej,później był Jorge Blanco,i wtedy przypomniałam sb jaki mamy temat do obgadania, trzeba obczaić co to za "romanse"natki...jak to nazwał kapius,no,a pozatym ja nie wierze w przypadki...i wtedy się potknełam i wleciałam w ramiona leona -Sorry przypadek-powiedziałam...bo to akurat był przypadek.... -spoko,zdarzają się...choć sam w nie nie wierzę-ale se siary narobiłam,mogłam tylko powiedzieć sory....no,życie -Jak się nazywasz? -Olka,a ty leon,tak. -tak. -Ok,musze lecieć do tamtych po boku...-mam nadzieje że.... -I to ja romansuje?-spytała natka -Czysty przypadek-odpowiedziałam -Tak,tak,olka...znam cie za dobrze....ty niewierzysz w przypadki.... -Wcale że....no może troszke....-odpowiedziałam -Beszczelnie się wtrące-powiedział kacper-ale jak można troszke niewierzyć w przypadki....? O kórde,co jA odpowiem,habababo...módl się za mnie.... -Ok,zostawmy temat bo nie masz już wymówek-powiedziała nata...musze z wstydem przyznać,miała racje.... nie miałam wymówki....życie!ok...po włefie tajniki magiii temat"konstrukcja szlaczków" no, i cholerne zadanie domowe...naucz się 1 wybranego szlaczka....walić to...musze mieć korepetycje...bo nic do jasnej holery nie czaje.... 3Hpotem Weszłam do pokoju,razem z kacprem i natą robiliśmy lekcje....ta...najgorsze co może być....Nie cziłam oco kaman z tymi szlaczkami nauczyciel tłumaczył mi 3 krotnie "precyzyjny róch palcami to podstawa do stworzenia idealnej różdżki,skóp się i wyrysój swój symbol"to super tylko holera jak?!podeszłam do natki,w głowie cały czas tkwiło mi" pojutrze chce zobaczyć wasze różdżki.. "dla niego to takie łatwe? -Umiesz to wyrysować?-spytałam się natki...o maka-paka poco ja się jej pytam...przecierz jej pasją jest rysowanie!!!natka odpowiedziała mi dwoma gestami rąk...wtem ukazało się przed nami serce a obok niego zwierzęca łapa,oba symbole nagle złączyły się a później zmieniły w czarny kij... -To jest ta słynna różdżka loetu?-spytałam ze zdziwieniem...zwykły gruby kij z wyrytym symbolem(serce a w nim łapa) na uchwycie.... -E...ja mam inne pytanie jak tego holerstwa się używa?-spytała natka -Dowieny się pojutrze -powiedział kapius...który od 10minut usiłował użyć zaklecia wywołującego różdżkę I nagle zamknoł oczy i wyrysował słońce,a potem nutę...nagle ona pomnożyła się i nuty zaczeły tańczyć wokół słońca...wtem rozbłysk...prawie oślepiającego światła,i nagle ta energia zmieniła się w kij,ale chudy z małym uchwytem na którym był takowy znak,cóż...kapius nie jest żadnym władcą,dlatego jego różdżka tak wygląda....aja?ja nieumiałam stworzyć różdżki,a to był podstawowy przedmiot na "tajniki magii" więc co do jasnej ciasnej mam zrobić by się zjawiła...? W prawdzie jestem hipiską więc takie żeczy nie powinny mnie wnerwiać,a jednak wnerwiają!!! Żebym nieumiała głupiego szlaczka narysować w powietrzu....marketingowa stopa olka ty się słyszysz? -Olka?-odezwała się. Nati -Co?! -dobrze się czujesz??? -Nie!!!!czemu jasny piorun moje palce odmawiają posłuszeństwa?!?!?!?!?! -Olka spokojnie-powiedziała mi natka,wsumie to miała racje... -no to jasny wójek i ciotka w new yorku co ma.... -Zapisz się na korepetycje-przerwał kapius -Tylko horera gdzie?!-spytałam -Mówi się "holera".. -nie wnerwiaj mnie!-przerwałam mu. -Daj mi do jasnej "horery" skończyć -odpowiedział ze lekkim śmiechem w głosie -Holera co wy macie z tą holerą?-spytała natka -Nic-odpowiedział kapius-tylko mówie A RACZEJ USIŁUJE powiedzieć że jak wbiegłem do szkoły to widziałem tablicę kotepetycji-powiedział już lekko wnerwiony -Interesujące-odpowiedziałam-zaprowadź mnie tam. -Spk choćmy....-✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔ mam nadzieje że coś będzie.... -Sorka,ja zostaje...-a horobcia(tak nie holera)po co?ach,ta natka....-musze przejżeć zajęcia pozaszkolne...ツ-gdybyśmy byli w normalnej szkole myślała bym o kójąstwie bo niektóre zajęcia pozalekcyjne(oczywiście nie wszystkie)są nudne ale że to p.m.s. to spoczko. -Ok,potem do ciebie dojdziemy,powiedz jak coś znajdziesz...-odpowiedziałam -oki-powiedziała natka i poszła do swojego pokoju...a ja i kapi wyszliśmy na korytaż... *Natka* ok,teraz trzeba złapać net wyjełam laptopa z torby....hmmm...kółko karate...niby mam czarny pas ale itak pójde...koło muzyczne...musze powieszieć "paczce" holibcia musimy się jakoś nazwać...koło pisarksie-coś dla olki...ogrodnicze,to też dla olki.....koło artystyczne....wchodze w to !!!!klub szukaczy zjaw...hm...można założyć własny klub...spk...koło harytatywne-spotkania raz na 2 tygodnie....no jak dla mnie pasuje...koło pomocy zwierząt....ok!!! musze im to powiedzieć...koło przyrodnicze-olka Ok,a to....koło indiotów....nie pytam się kto je założył..... *Kapius* razem z olką podeszliśmy do tablicy...była 1 oferta korepetycji od..... ***************************** A zgadnijce sami: -) może za pare godzin wstawie kto się na jakie kółka zapisał paapa i niech do tego czasu nie dopadną was mokre baseny (kto czytał cromimi's live live ten wie oco chodzi )
bye!!!!
nagle poczułam moc...jakieś różowo czarne fale mnie otoczyły...za moimi plecami pojawiłosię coś tęczowego
-Loet-krzyknełam ...fale jakby w to wpływały...i zmieniło kolor na różowo czarny...jakaś różowa iskrammnie zasłoniła i nagle zmieniłam ubrania...zaraz zaraz..ta moc..to to samo co kacper i olka mieli przy ratowaniu mnie...czuje...pełnie sił ja..ja... bez zatstanowięń emitowałam w manekin jakomś kulą.. i...wydarłam w nim dziure...poczułam lekką dume...to ja tak umiem?
-doskonale,ale panienka wie że jeszcze panienki nie wywołałem?-spytał ochroniarz...cholera,rzeczywiście..wyszcy dziwni się na mnie patrzyli....
-t..tak,przepraszam...poniosło mnie-odpowiedziałam zawstydzona...moja wyobraźnia pobudziła się za mnie...ale...po kiego,co to miało być?
-dałaś do pieca-zaśmiał się kapius...
-ej,ale to mi tak nie zostanie?to zniknie?-spytałam wystraszona...
-spokojnie...samo znika gdy zagrożenie się kończy...-uspokoiła mnie olka
-to czemu nie znikło?-spytałam wystraszona...
-bo jest wuef....do jego końca tak zostanie..-dpowiedział kapius...skąd on to wiedział...
-a,rozumiem-powiedziałam z ulgą...naprawdę się wystraszyłam...nie chciałabym chodzić po mieście z tymi...boskimi skrzydłami..no,życie do mnie....zejdż na ziemie,bo zaraz cię wywołają i będzie.....zwała naczelna nr 2!
*kacper*
teraz mojakolej...podeszłem do manekina,i wczułem się w to co miałem zrobić....zamknełem oczy...użyłem wyobraźni,tak...weron!!!od 4 dni chyba nasza cała 3 ma jednego wroga...no,a już napewno od wczoraj...zaraz,znowu to uczucie...to niebiańskie uczucie mocy...znowu wyskoczyłem w powietrze i zaczeła mnie okrażać ta energia...jakie to było....cudowne znowu to tęczowe coś zamieniło się w pomarańczowo niebieskie cudo!!!!znowu ta niebiańska siła,siła mocy...możecie wieżyć lub nie,ale znowu coś mnie naszło...
-Satus!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknołem poraz drugi...i wtedy mne zakryło...fala okryła moje pole widzenia..i znowu te wspaniałe ciuchy!!!!ciuchy z mojej wyobraźni których nie dostane w żadnym sklepie...i te niebieskie pasemka!!!!wouoooooo ta muzyka...to światło....
gdy wylądowałem na ziemi znów ta siła...pojawiła się w moich rekach i walneła w manekim....ach111to rozdarcie które powstało...ta moc!!!!Weron,strzeż się...bo nadchodzi kacper mcmusic z ekipą!!!!i tym razem nie ujdzie ci na sucho!!!!omg...chyba troszke naginam pałę...spojrzałem na nauczyciela...
-wyrzyłeś się już?-spytał....z śmiechem w głosie
-tak prosze pana-odpowiedziałem nieśmiało i weron zmienił się w manekin,a nauczyciel żucił czar by go naprawić....
*Olka*
zaraz ja, zaraz ja.....S_S_S_S STRES!!!!co jak nie wywołam tego niebiańskiego uczucia....no,no co...?patrzyłam się na dziewczynę która była przedemną,chyba nie miała wrogów bo jej się nie udawało...."transformacja,no dalej" mówiła,a to mnie jeszcze bardziej stresowało,cała się spociłam ej no, zapłace 1000$ tylko nie każcie mi iść!!!!!!!!!ja się boje!!!!!
-spokojnie-powiedziała natka chyba zauważyła mojego stresa
-no,ale...co jak nie mam w sobie tej mocy?
-ej nie mów tak...-powiedział kacper-na ratowaniu natki pokazałaś to coś!i mówisz że nie masz w środku tej mocy!!!!!tak mu przywaliłaś że coś!!!i ty śmiesz mówić że nie masz mocy?
-kacper mam racje!!!olka gdyby nie ty niebyło by mnie!!!!twoja moc to największe cudo jakie widziałam-powiedziała natka
-nie przesadzajj..-powiedział kapius
-dzięki ale....-powiedziałam nieśmiało.....
-Aleksa Castilllo-powiedział nauczyciel!!!!nie!ja sie boje!!!!podeszłam nieśmiało......
wyobraziłam sobie....Weronike XD(musze powiedzieć Kapiemu i Natce) stanełam równo oko w oko z manekinem k*Pip* Weronika!!!!!
nagle podskoczyłam,poczułam tę moc...ochłoneła mnie złoto-violetowa wstęga...ona,powiększała się -Maires!!!-krzyknełam,za moimi plecami pojawiły się tęczowe skrzydła,po paru sekundach wstęga owineła mnie tworząc stylowe ciuchy jej resztki wleciały we skrzydła,jeszcze przez moment latała wokół skólonej mnie odrębka tej energi...później wybuchła grąbkim piorunem,a jej resztki rozwiał wręcz tornadopodobny wiatr...potem opadłam na ziemie,zadowolona,z udanej transformy...zobaczyłam weronike(manekin)i wtedy z moich rąk zaczeła wychodzić kula,tak wielka że aż kucnełam(niemogłam jej utrzymać)gdy była już ogromna strzeliłam nią...ta siła wydarła szarą,wypukłą dziurę w manekinie....ach,ta satyswakcja,te zadowolenie,ta siła...tak się bałam a teraz?jestem z siebie dumna,nigdy nie wiedziałam że tak umiem.... -No,no panięko...zpisałaś się na medal-powiedział uśmiechnięty wuefista używając czaru naprawiającego...wsumie to jak tak teraz myśle to maka-paka była by dumna,no...a co dopiero habababa?tak,to był wyczyn...podeszłam dumna z siebie do kapiusa i natki -Niemasz w sobie tej mocy tak?więcej mi tak prosze oczu nie mydlić-powiedziała radośnie natka dla zwały machając palcem- -Hehe...dobre-zaśmiał się kapius -Wow...widzieliście to? Dałam do pieca...ale,jak?po jaką maka-pake miałam taką siłe?-mówiłam przez pot -Nie wzywaj maka-pak bo to jest po prostu w mi natka,tak Z aleksą castillo się nie zadziera....manekiny,strzeżcie się bo nadchodze,i nie będzie litości!!!! Później była kolej natki,ale ona już dostała ocene....więc po kiego?zamiast niej poszedł leon verdas,ten chłopak co przez 2sek.się na mnie lampił,obserwowałam bacznie każdy jego róch,miał niezłą siłę,ale nie większą od mojej,później był Jorge Blanco,i wtedy przypomniałam sb jaki mamy temat do obgadania, trzeba obczaić co to za "romanse"natki...jak to nazwał kapius,no,a pozatym ja nie wierze w przypadki...i wtedy się potknełam i wleciałam w ramiona leona -Sorry przypadek-powiedziałam...bo to akurat był przypadek.... -spoko,zdarzają się...choć sam w nie nie wierzę-ale se siary narobiłam,mogłam tylko powiedzieć sory....no,życie -Jak się nazywasz? -Olka,a ty leon,tak. -tak. -Ok,musze lecieć do tamtych po boku...-mam nadzieje że.... -I to ja romansuje?-spytała natka -Czysty przypadek-odpowiedziałam -Tak,tak,olka...znam cie za dobrze....ty niewierzysz w przypadki.... -Wcale że....no może troszke....-odpowiedziałam -Beszczelnie się wtrące-powiedział kacper-ale jak można troszke niewierzyć w przypadki....? O kórde,co jA odpowiem,habababo...módl się za mnie.... -Ok,zostawmy temat bo nie masz już wymówek-powiedziała nata...musze z wstydem przyznać,miała racje.... nie miałam wymówki....życie!ok...po włefie tajniki magiii temat"konstrukcja szlaczków" no, i cholerne zadanie domowe...naucz się 1 wybranego szlaczka....walić to...musze mieć korepetycje...bo nic do jasnej holery nie czaje.... 3Hpotem Weszłam do pokoju,razem z kacprem i natą robiliśmy lekcje....ta...najgorsze co może być....Nie cziłam oco kaman z tymi szlaczkami nauczyciel tłumaczył mi 3 krotnie "precyzyjny róch palcami to podstawa do stworzenia idealnej różdżki,skóp się i wyrysój swój symbol"to super tylko holera jak?!podeszłam do natki,w głowie cały czas tkwiło mi" pojutrze chce zobaczyć wasze różdżki.. "dla niego to takie łatwe? -Umiesz to wyrysować?-spytałam się natki...o maka-paka poco ja się jej pytam...przecierz jej pasją jest rysowanie!!!natka odpowiedziała mi dwoma gestami rąk...wtem ukazało się przed nami serce a obok niego zwierzęca łapa,oba symbole nagle złączyły się a później zmieniły w czarny kij... -To jest ta słynna różdżka loetu?-spytałam ze zdziwieniem...zwykły gruby kij z wyrytym symbolem(serce a w nim łapa) na uchwycie.... -E...ja mam inne pytanie jak tego holerstwa się używa?-spytała natka -Dowieny się pojutrze -powiedział kapius...który od 10minut usiłował użyć zaklecia wywołującego różdżkę I nagle zamknoł oczy i wyrysował słońce,a potem nutę...nagle ona pomnożyła się i nuty zaczeły tańczyć wokół słońca...wtem rozbłysk...prawie oślepiającego światła,i nagle ta energia zmieniła się w kij,ale chudy z małym uchwytem na którym był takowy znak,cóż...kapius nie jest żadnym władcą,dlatego jego różdżka tak wygląda....aja?ja nieumiałam stworzyć różdżki,a to był podstawowy przedmiot na "tajniki magii" więc co do jasnej ciasnej mam zrobić by się zjawiła...? W prawdzie jestem hipiską więc takie żeczy nie powinny mnie wnerwiać,a jednak wnerwiają!!! Żebym nieumiała głupiego szlaczka narysować w powietrzu....marketingowa stopa olka ty się słyszysz? -Olka?-odezwała się. Nati -Co?! -dobrze się czujesz??? -Nie!!!!czemu jasny piorun moje palce odmawiają posłuszeństwa?!?!?!?!?! -Olka spokojnie-powiedziała mi natka,wsumie to miała racje... -no to jasny wójek i ciotka w new yorku co ma.... -Zapisz się na korepetycje-przerwał kapius -Tylko horera gdzie?!-spytałam -Mówi się "holera".. -nie wnerwiaj mnie!-przerwałam mu. -Daj mi do jasnej "horery" skończyć -odpowiedział ze lekkim śmiechem w głosie -Holera co wy macie z tą holerą?-spytała natka -Nic-odpowiedział kapius-tylko mówie A RACZEJ USIŁUJE powiedzieć że jak wbiegłem do szkoły to widziałem tablicę kotepetycji-powiedział już lekko wnerwiony -Interesujące-odpowiedziałam-zaprowadź mnie tam. -Spk choćmy....-✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔ mam nadzieje że coś będzie.... -Sorka,ja zostaje...-a horobcia(tak nie holera)po co?ach,ta natka....-musze przejżeć zajęcia pozaszkolne...ツ-gdybyśmy byli w normalnej szkole myślała bym o kójąstwie bo niektóre zajęcia pozalekcyjne(oczywiście nie wszystkie)są nudne ale że to p.m.s. to spoczko. -Ok,potem do ciebie dojdziemy,powiedz jak coś znajdziesz...-odpowiedziałam -oki-powiedziała natka i poszła do swojego pokoju...a ja i kapi wyszliśmy na korytaż... *Natka* ok,teraz trzeba złapać net wyjełam laptopa z torby....hmmm...kółko karate...niby mam czarny pas ale itak pójde...koło muzyczne...musze powieszieć "paczce" holibcia musimy się jakoś nazwać...koło pisarksie-coś dla olki...ogrodnicze,to też dla olki.....koło artystyczne....wchodze w to !!!!klub szukaczy zjaw...hm...można założyć własny klub...spk...koło harytatywne-spotkania raz na 2 tygodnie....no jak dla mnie pasuje...koło pomocy zwierząt....ok!!! musze im to powiedzieć...koło przyrodnicze-olka Ok,a to....koło indiotów....nie pytam się kto je założył..... *Kapius* razem z olką podeszliśmy do tablicy...była 1 oferta korepetycji od..... ***************************** A zgadnijce sami: -) może za pare godzin wstawie kto się na jakie kółka zapisał paapa i niech do tego czasu nie dopadną was mokre baseny (kto czytał cromimi's live live